Jacek Górski, dyrektor zarządzający Inchcape JLR Poland, podsumowuje pierwszy rok funkcjonowania spółki na polskim rynku.
Inchcape JLR już od roku jest importerem marek Jaguar i Land Rover na polskim rynku. Jak pan ocenia zeszły rok?
Czujemy się dalej trochę jak start-up – zaczęliśmy 1 grudnia 2020 r., niedawno mieliśmy pierwszą rocznicę firmy. Jak na start-up poszło bardzo sprawnie, dużo pracy wykonał jeszcze przed 1 grudnia cały zespół, który wdrażał projekt. Biznes ruszył od pierwszego dnia bez większych problemów. Oczywiście jakieś się pojawiły, ale nie było to nic, co doprowadziłoby do przestoju. Jak pierwszego dnia ruszył, tak już pojechał. Start-upy samochodowe są z reguły dość skomplikowane ze względu na biznes sam w sobie, rzadko więc zdarzają się takie, które funkcjonują tak dobrze jak nasz. Nasze działania na rynku przyniosły dość duży sukces, szczególnie w pierwszej połowie roku. Zaczęliśmy bardzo szybko rosnąć, jeśli chodzi o sprzedaż samochodów. Gdy patrzyłem na krzywą wzrostu, była to linia prosta, która pod dużym kątem szła do góry. Byliśmy bardzo zadowoleni, ale niestety w połowie roku pojawiły się ograniczenia w dostępności samochodów spowodowane trwającą pandemią COVID-19 i ta krzywa stałego wzrostu wyhamowała. Reasumując, oceniam ten rok bardzo dobrze. Mieliśmy problem związany z dostępnością samochodów, ale mieli go również wszyscy producenci na rynku. Poradziliśmy sobie, a wyniki finansowe firmy są zgodne z oczekiwaniami udziałowców. Do tego pozytywnego wyniku dołożyły się także tzw. aftersales, czyli części i akcesoria, które świetnie się sprzedawały.
Oprócz tego poświęciliśmy dużo czasu na wprowadzenie procesów i systemów, bo jako nowa firma musieliśmy to zrobić. Wdrożyliśmy SAP, Salesforce i nową platformę digitalową Inchcape DXP (Digital Experience Platform). Te projekty nadal trwają i będą kontynuowane w tym roku, ale pierwsze funkcje już powstały i dealerzy z nich korzystają. Muszę przyznać, że tempo wdrożeń systemów mimo ich skomplikowania było zawrotne. Zespół wykonał niesamowitą pracę i jestem dumny, że tak dobrze sobie z tym poradził.
Jak wygląda Wasza współpraca z siecią dealerską? Czy udało się ją rozszerzyć?
Współpraca z siecią dealerską układa się bardzo dobrze. Nawet ta ograniczona dostępność samochodów w drugiej połowie roku nie zaszkodziła poprawie zyskowności. Mamy kilku nowych dealerów, udało nam się podpisać pięć umów dealerskich i nasza sieć urosła. Udało nam się pozyskać tak dużych graczy na rynku jak Plichta, Zdunek i Gazda. Cieszymy się, że zaufali nam oraz naszym markom i postanowili być naszymi dealerami. Swoją działalność rozpoczęli dosyć aktywnie, aczkolwiek zderzyli się z problemem dostępności produktu, ponieważ wszyscy podpisali umowy w drugiej połowie roku. Ile tylko mogliśmy, próbowaliśmy pomóc i zapewnić dostawy samochodów od producenta, ale dealerzy nie mieli jeszcze okazji, by w pełni rozwinąć skrzydła. Mam nadzieję, że ta sytuacja zmieni się w tym roku. Nasze stosunki z dealerami układają się bardzo dobrze, panuje obopólne zrozumienie. Liczę na to, że współpraca nadal będzie się rozwijała.
Globalny problem z mikroprocesorami sprawił, że na nowy samochód klienci muszą czekać nawet rok. Jak wygląda dostępność samochodów Jaguar i Land Rover?
Tak też to wygląda i u nas. Dostępność samochodów spadła, szczególnie w październiku i listopadzie, ale na szczęście widzimy, że dostępność samochodów w pierwszym kwartale już rośnie – dostaliśmy ich prawie dwa razy więcej, niż się spodziewaliśmy. Nadal jest to poniżej tego, co moglibyśmy sprzedać, ale powyżej naszych oczekiwań na ten kwartał. Mam nadzieję, że to początek nowego trendu, który przyniesie nam normalną dostępność samochodów w tym roku. To bardzo pozytywny rozwój sytuacji.
Jak wyglądała sprzedaż waszych samochodów w mijającym roku?
Popyt, szczególnie w połowie roku, po zakończeniu naszych akcji rynkowych, był bardzo duży, ale niestety nie byliśmy w stanie go zaspokoić. Dzięki temu zbudowaliśmy jednak bardzo duży order bank, czyli zamówienia klientów, które będziemy realizować w tym roku. W zasadzie, jeżeli sprzedamy te samochody z order banku, to będziemy na dużo wyższym poziomie niż w roku ubiegłym. Mam nadzieję, że dostępność, która już powraca, będzie się poprawiać z biegiem czasu i zrealizujemy zamówienia klientów tak szybko, jak to możliwe.
Jaki model najchętniej wybierali klienci?
Największym powodzeniem cieszy się kilka modeli. Jeśli chodzi o Jaguara, najpopularniejszy jest zdecydowanie F-PACE, natomiast w przypadku Land Rovera są to: Range Rover Evoque, Discovery Sport, Range Rover Velar i Defender. Niedawno na rynku zadebiutował nowy Range Rover i od razu zebraliśmy na niego bardzo dużo zamówień. Jest to samochód dość drogi, w związku z czym to zainteresowanie jest większe, niż się spodziewaliśmy, a liczba zamówień przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. To dobry sygnał dla tego samochodu na przyszłość, bo tak naprawdę nie zaistniał jeszcze na rynku i tylko na podstawie pierwszych prezentacji oraz poprzez program „Liderzy przyszłości” prowadzony z magazynem „Forbes” i wirtualne działania dealerów zebraliśmy tyle zamówień. Pierwsze sygnały są bardzo optymistyczne i traktujemy je jako zwiastun jeszcze większego zainteresowania i sprzedaży.
W październiku cały świat żył premierą nowego Range Rovera. Kiedy będziemy mogli zobaczyć go na polskich drogach?
Spodziewamy się, że pierwsze samochody wyjadą na rynek do końca marca. W tej chwili czekamy na samochody demonstracyjne i wystawowe dla dealerów, ale też pierwsze dostawy samochodów przeznaczonych do sprzedaży. Zamówień mamy wystarczająco dużo, by realizować je przez kilka następnych miesięcy.
Co jest wyjątkowego w tym samochodzie?
Wszystko – nie ma drugiego takiego samochodu jak Range Rover. Design, dbałość o szczegóły, luksus, osiągi oraz technologie najnowszego modelu są tak wyrafinowane, że chyba nie ma na rynku innego samochodu, który posiadałby wszystkie jego cechy. To samochód na wskroś wyjątkowy.
W marcu Jaguar Land Rover ogłosił nową strategię Reimagine. Czy Pana zdaniem Polska jest gotowa na elektryfikację samochodów?
Polska nie jest jeszcze całkiem gotowa, natomiast widoczny jest pewien postęp. Wszyscy uczestnicy rynku elektromobilności robią, co tylko możliwe, żeby to się stało. Największą bolączką jest elektryfikacja, czyli zapewnienie adekwatnej infrastruktury ładowania wyrażonej gęstością punktów ładowania oraz ich stosowną lokalizacją. Wszyscy uczestnicy tego rynku starają się doprowadzić do elektryfikacji, bo samochody są i będzie ich coraz więcej. Kolejni producenci wprowadzają na rynek modele elektryczne, a ich liczba będzie rosła w tempie lawinowym. Produkt jest, teraz potrzeba dla niego infrastruktury. Wszystkie nasze modele są zelektryfikowane – w tej chwili mamy trzy poziomy elektryfikacji: bateryjne, hybrydy plug-in oraz miękkie hybrydy. Każdy model ma przynajmniej jedną z tych trzech opcji. Jedyny całkowicie elektryczny samochód w naszej ofercie to I-PACE, ale to się w przyszłości zmieni. Jaguar ogłosił już, że do 2025 roku wszystkie jaguary będą tylko samochodami bateryjnymi. Natomiast mamy w ofercie kilka hybryd miękkich i plug-in, które pozwalają na oszczędzanie paliwa oraz przyczyniają się do zmniejszania emisji dwutlenku węgla i szkodliwych substancji.
Jakie plany macie państwo na ten rok? Co planujecie zmienić lub wdrożyć?
W tym roku będziemy się w dalszym ciągu organizowali, a ten okres start-upowy jeszcze potrwa. Będziemy kontynuowali wdrażanie systemów – niektóre z nich są bardzo skomplikowane. Nastawiamy się na lepszą dostępność samochodów, by móc na nowo rozpocząć działania komercyjne na rynku. W pierwszej połowie roku rozkręciliśmy popyt i zainteresowanie naszymi markami. Mam nadzieję, że uda się to powtórzyć. Będziemy obserwowali to, co się dzieje na rynku i dostępność produktów, by odpowiednio reagować. Czy planujemy coś zmienić? Cały czas coś zmieniamy i wdrażamy, co jest niejako wpisane w okres start-upowy. Planów oraz projektów mamy dużo, niedawno konsultowaliśmy się w sprawie przyszłorocznej strategii i jest ona już właściwie gotowa, teraz musimy się przygotować do jej realizacji. Dużo uwagi poświęcimy elektryfikacji i mobilności – uważamy, że to przyszłość przemysłu samochodowego i jeden z kierunków strategicznych, które będziemy rozwijać.
Jakich premier możemy spodziewać się w Nowym Roku?
W połowie roku wprowadzimy na rynek nowego Range Rovera Sport, ale nie mamy jeszcze dokładnej daty. Na pewno wiele uwagi będziemy poświęcać wprowadzonemu niedawno na rynek Range Roverowi i czynić duże wysiłki, żeby ten samochód odniósł sukces rynkowy. Szczególnie po tej pierwszej, bardzo entuzjastycznej reakcji, której byliśmy świadkami w ostatnich tygodniach. Musimy iść za ciosem i wykorzystać tę nadarzającą się sposobność. Przyszły rok zdecydowanie będzie należał do Range Rovera, to nasz kluczowy produkt.
Wprowadzimy też Defendera 130, największy model z tej rodziny. Liczymy na duże zainteresowanie tym samochodem, ponieważ doprawdy nie ma większego samochodu osobowego, który może poruszać się w ekstremalnych warunkach terenowo-pogodowych.
Prowadzimy współpracę strategiczną z bankiem BNP Paribas, która w zeszłym roku bardzo się rozwinęła. Mamy w tej chwili wszystkie niezbędne produkty finansowe oraz wsparcie finansowania hurtowego. W nowy rok wkraczamy, będąc w zupełności zabezpieczeni w zakresie finansowania, jakiego możemy udzielić naszym klientom. Ta współpraca jest bardzo owocna i liczymy na jej rozwój.